sobota, 27 lutego 2010

zęby

Pielęgnacja zębów
Pies rodzi się bez zębów, które wyrastają w ciągu pierwszych kilku tygodni życia szczenięcia. Początkowo jest ich 28 – i są to zęby mleczne, ostre jak szpileczki. W tym czasie niewiele trzeba poświęcać im uwagi, wystarczy okresowe sprawdzanie, czy wszystkie rosną jak należy i czy przypadkiem kształt szczęk nie prowadzi do deformacji zgryzu.
U większości ras (ale nie wszystkich!) pożądany jest tzw. zgryz nożycowy, przy którym siekacze górnej szczęki zachodzą ściśle na siekacze żuchwy. U części ras dopuszczalny jest także zgryz cęgowy, w którym siekacze obu szczęk stykają się wierzchołkami.
Niektóre rasy psów mają wzorcowy tzw. przodozgryz, kiedy siekacze żuchwy wysunięte są przed siekacze górnej szczęki (tak ma np. buldog angielski czy shih tzu). Fachowcy mówią jeszcze o przodozgryzie w kontakcie (kiedy zęby mimo wszystko stykają się ze sobą) lub bez kontaktu (gdy przy zamkniętym pysku siekacze nie dotykają się nawzajem).
U wszystkich ras tyłozgryz (przy którym siekacze żuchwy nie stykają się z siekaczami górnej szczęki, gdyż są niejako cofnięte, a żuchwa jest zbyt krótka w porównaniu ze szczęką) jest wadą.
Warto obserwować u psa rozwój zgryzu mlecznego, gdyż daje on pewne podstawy do wyrokowania o ustawieniu zębów stałych.
Zęby mleczne wypadają psu w wieku około 3 miesięcy, choć są tu duże różnice osobnicze. Z reguły jako pierwsze wypadają psu siekacze właśnie, potem zęby przedtrzonowe (tuż za kłem), następnie trzonowe – te w głębi szczęk, a dopiero na koniec kły. Koniecznie trzeba kontrolować jak pies „gubi” zęby, bo u niektórych ras - zwłaszcza tych o wydłużonych pyskach oraz u ras miniaturowych - kły mleczne potrafią przetrwać w szczęce dość długo, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając właściwe ustawienie prawdziwego, dorosłego już kła. Jeśli zauważymy u szczeniaka podwójne kły, to czym prędzej pędźmy do weterynarza by przetrwałe mleczaki usunął.
Także z kłami wiąże się jeszcze jedna przeszkoda – otóż o części psów (i znów najbardziej narażeni są tu przedstawiciele ras wąsko- i długogłowych) zdarza się, iż kły wyrastają zbyt wąsko, raniąc podniebienie i dziąsła. Skutecznym domowym sposobem jest tu masowanie kłów, póki jeszcze ich nieprawidłowe ustawienie nie utrwaliło się w szczęce. Zabieg jest banalnie prosty i polega na kilkakrotnym w ciągu dnia naciskaniu na koronę kła od wewnątrz paszczy na zewnątrz. Z reguły od tygodniu czy dwóch takich zabiegów ząb „wchodzi na swoje miejsce”.
Warto w tym miejscu omówić problem osławionych „jedynek”, które spędzają sen z oczu wielu hodowcom psów ras użytkowych. Jedynki to pierwsze zęby przedtrzonowe, tuż za kłem, oznaczane przez anatomię jako P1 (stąd właśnie ich nazwa). Otóż wielu psom – kilku procentom populacji – nie wyrastają one w ogóle lub wyrasta tylko część z przepisowych czterech sztuk. Teoretycznie nie ma się czym przejmować, gdyż jest to zjawisko normalne i spotykane także u dzikich psowatych, ale u wielu psów rasowych w myśl wzorca niedopuszczalne...
I choć opieka nad zębami podrastającego psa jest dość prosta, to jednak trzeba pamiętać o paru zasadach. W okresie rozwoju zębów stałych nie należy raczej dopuszczać do zabaw w przeciąganie, szarpanie się z psem szmatą czy nawet specjalną zabawką – niepewnie jeszcze ustawione zęby, zwłaszcza niewielkie siekacze, poddawane stałemu naciskowi mogą się wysunąć poza przewidziane przez matkę-naturę miejsca.
Po drugie – w okresie zmiany zębów doskonałą zabawką dla psa jest miękka kość cielęca, zwłaszcza pełna smakowitych chrząstek. Pieczemy w ten sposób niejako dwie pieczenie przy jednym ogniu – ogryzając kość pies poddaje naturalnym naprężeniom mleczne zęby, które łatwiej obluzowują się i wypadają, a zarazem podajemy psu łatwo przyswajalne związki, niezbędne do budowy kośćca.
Po trzecie – pamiętajmy, że podawanie psom antybiotyków (a konkretniej - tetracyklin) w okresie zmiany zębów może prowadzić do trwałych zmian w ich wyglądzie: przebarwień szkliwa, zmiany kształtu lub nawet uszkodzenia zawiązków zębów stałych – i niektóre zęby nie wyrosną w ogóle! Podobny wpływ na zęby mogą mieć niektóre choroby, jakie dościgną naszego pupila w tym okresie (zwłaszcza szczególnie niebezpieczna jest tu nosówka!).
Gdy pies zmieni już wszystkie zęby i będzie miał pełny garnitur 42 kostnych wyrostków w szczękach, możemy w zasadzie odetchnąć z ulgą, choć właściwa praca dopiero teraz się rozpocznie.
Pies w zasadzie nie wie, co to ból zęba, gdyż próchnica u drapieżników jest tak rzadka, iż do niedawna sądzono nawet iż nie występuje w ogóle. Największym zagrożeniem dla zębów naszego pupila są urazy mechaniczne (prowadzące do pęknięcia lub złamania zęba) i kamień nazębny. O ile urazom trudno zapobiec, o tyle z kamieniem nazębnym można i trzeba walczyć.
Usuwanie kamienia jest o tyle ważne, że w osadach nazębnych mnożą się rozmaite pierwotniaki, będące często źródłem bardzo nieprzyjemnego zapachu z psiego pyska (dlatego też wielu weterynarzy usuwanie kamienia łączy z podawaniem preparatów dezynfekujących psi pysk).
Sposobów usunięcia kamienia jest wiele, i wszystkie wychodzą z zasady, iż łatwiej zapobiegać niż leczyć. W sklepach zoologicznych można dostać bez kłopotów kilka rodzajów specjalnych past do zębów dla psów – wydatek to niewielki (wraz ze specjalną szczoteczką – kilkanaście złotych) ale zajęcie – koszmarne! Żaden pies (zwłaszcza, gdy nie był do tego przyzwyczajony w szczenięctwie) nie lubi grzebania mu w paszczy i to zarówno szczotką na rączce jak i szczoteczkami zakładanym na palce właściciela. Pies przyzwyczajony do tej procedury w młodości dozwala na nia dość chętnie, zwłaszcza że pasty do zębów dla psów mają często przyjemny dla czworonoga zapach i smak wołowiny czy kurczaka. Jeśli zdecydujemy się na szczotkowanie zębów, to musimy pamiętać, żeby czynność tę wykonywać w miarę regularnie, raz lub dwa razy w tygodniu, by nie dopuścić do rozwoju kamienia – szczególnie trudne jest tu oczyszczenie łamaczy – zębów położonych w głębi pyska.
Znacznie prostsze jest zdanie się na działalność psa – w tych samych sklepach zoologicznych kupić można specjalne kości lub ciasteczka, zachęcające psa do żucia i mechanicznie zdejmujące narastający na zębach osad. Są one zazwyczaj absolutnie nieszkodliwe dla psa nawet w przypadku połknięcia, tak więc są bezpieczne. Pewną trudność mogą sprawiać tylko psom o obfitej brodzie, gdyż żucie „czyszczących kostek” z reguły wiąże się wygryzaniem sobie brody... Praktycznie każda firma produkująca karmy dla psów wytwarza takie suchary lub kostki (w Polsce najpopularniejsze są kostki „Rask” i suchary „Snap” firmy Masterfoods oraz biskwity firmy IAMS), a istnieją w świecie firmy produkujące tylko takie pomoce higieniczne (amerykańska firma Nylabone jest tu najlepszym przykładem). Podobnie działają także specjalnie preparowane kostki wytworzone z suszonej skóry wołowej. Mechaniczne działanie takich kostek jest ze wszech miar godne zalecenia.
Psy karmione suchą karmą maja z reguły mniejsze kłopoty z kamieniem nazębnym, gdyż gryząc kulki czy granulki karmy także ścierają sobie zaczątki kamienia. Psy karmione „naturalnie” spożywają z reguły miękki pokarm, nie czyszczący tak zębów. Warto pamiętać, że skłonność do odkładania się kamienia nazębnego zwiazana jest nie tylko z dietą psa, ale i z czynnikami osobniczymi, takimi jak skład chemiczny śliny. Powoduje to, między innymi, także trudność w określaniu tempa narastania kamienia – niektóre psy mają bez wielu zabiegów do późnej starości zęby olśniewająco białe, niektóre borykają się z kamieniem przez całe życie.
Jeśli jednak, mimo wszelkich starań pojawi się na zębach naszego pupila brudno brązowy nalot (najpierw pojawia się on przy dziąsłach i od wewnętrznej, położonej bliżej języka stronie zębów), to trzeba zabrać się za jego usunięcie. Jeszcze kilkanaście lat temu kończyło się to nieuchronną wizyta u weterynarza, który w narkozie mechanicznie odpowiednim drapakiem zdejmował kamień z zębów psa. Czynność ta bywała dość kłopotliwa, jak każdy zabieg związany z usypianiem zwierzęcia. Dziś, na szczęście, nie jest to już jedyne wyjście.
Sklepy zoologiczne oferują szeroka gamę preparatów pomagających usunąć kamień z psich zębów, w najrozmaitszej formie. Najpopularniejsze bodaj są spraye, którymi wystarczy spryskać kamień, by po chwili usunąć go bez kłopotów choćby paznokciem (najczęściej sprzedawane są one pod firmą TRIXIE lub Beaphar). Równie skuteczne są owijane wokół palca gaziki, nasączone specjalnym płynem, którymi przeciera się psie zęby, łączące działanie chemiczne i mechaniczne (Beaphar, Vetzyme).
Jeśli jednak wolimy skorzystać z pomocy weterynarza, to warto poszukać lecznicy dysponującej urządzeniem o nazwie piezodent, którego stosowanie nie wymaga wprowadzania psa w narkozę.
To, iż psy w zasadzie nie chorują na próchnicę nie oznacza, że wystarczy dbać o czystość zębów, by uniknąć wszelkich kłopotów. Dość często u niektórych ras (np. buldog francuski) zdarza się przerost dziąseł, zarastających cale – niewielkie przecież – zęby. Cotygodniowa kontrola stanu uzębienia naszego pupila jest nieodzowna, by w razie niepokojących objawów udać się zawczasu do weterynarza. Również oceny weterynaryjnej wymagają wszelkie uszkodzenia szkliwa zębów, zwłaszcza u psów pracujących i biorących udział w szkoleniach obrończych, gdyż pęknięcie szkliwa wyraźnie osłabia zęby i może łatwo prowadzić do ich złamania. Stomatologia weterynaryjna nie odbiega dziś znacząco od stomatologii ludzkiej, podobnie jak protetyka.
  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Copyright © Psy moja pasja